Czas tworzyć kadry dla energetyki jądrowej

Energetyka nuklearna wraz ze źródłami odnawialnymi będzie głównym elementem miksu energetycznego naszego kraju w kolejnych dekadach. Dla stabilności dostaw energii mają tak samo znaczenie wielkoskalowe elektrownie atomowe jak i program małych modułowych reaktorów.

O przyszłości energetyki jądrowej, stanie przygotowań i uwarunkowaniach realizacji poszczególnych projektów dyskutowali we wtorek w Warszawie uczestnicy „Nuclearconference.pl”, którą zorganizował Klub Energetyczny, Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego  i Instytut Energetyki.

W swoim przesłaniu do gości konferencji Anna Łukaszewska -Trzeciakowska,  Pełnomocnik Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej mówiła, że energetyka atomowa może stać się „kołem zamachowym polskiej gospodarki”. I zapewni realizację podstawowego  celu, jakim są „dostawy stabilnej energii po akceptowalnej cenie”. – Nowa energetyka jądrowa to proces inwestycyjny o skali dotąd niewyobrażalnej – dodała. – Jednocześnie na budowie pierwszej elektrowni może pracować 8 tys. osób, a ponad 50 tys. osób będzie potrzebnych do realizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej.

W Polsce trwają analizy możliwości powstania kilkudziesięciu reaktorów modułowych oraz prace przygotowawcze do budowy trzech wielkoskalowych elektrowni, a najbardziej zaawansowane dotyczą inwestycji planowanej na Pomorzu i  realizowanej przez spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe powołanej przez Skarb Państwa, której partnerem technologicznym jest koncern Westinghouse.

Prywatny projekt przygotowują PGE wraz z ZE PAK (Zygmunta Solorza) we współpracy z koreańskim koncernem KHNP.

Nie jest jeszcze rozstrzygnięty wybór technologii do budowy elektrowni jądrowej w drugiej, śródlądowej lokalizacji rządowego programu, gdzie swoją ofertę złożył francuski koncern EDF. Prezentując ją na otwarcie konferencji  Dyrektor Generalny Przedstawicielstwa EDF w Polsce Thierry Deschaux zapewniał, że odpowiada polskim wymaganiom i jest konkurencyjna,. – To reaktor EPR o mocy 1650 MW netto, zaprojektowany z myślą o efektywności i standardach bezpieczeństwa, licencjonowany już w trzech krajach Europy oraz w Chinach – mówił Thierry Deschaux. I dodał, że reaktor EPR charakteryzuje także duża elastyczność – co jest szczególnie ważne przy znaczącym udziale w miksie energetycznym odnawialnych źródeł. – Może przejść od 100 proc. mocy do 20 proc. mocy i to dwa razy w  ciągu doby – mówił Dyrektor Generalny Przedstawicielstwa EDF w Polsce.-  Mamy zasoby i wsparcie istniejącego już łańcucha dostaw w Europie, by poradzić sobie z budowa. To są reaktory we własnej technologii, zatem nie potrzebujemy żadnej zgody i pozwoleń na jej eksport.

Thierry Deschaux  zapewniał, że oferta dla Polski ma charakter zintegrowany – zatem inwestor ma przed sobą jednego partnera – i obejmuje pełen zakres prac: dostawę technologii, projektowanie, budowę i wsparcie przy rozruchu – a także przy eksploatacji i remontach. Obecnie w samej Francji EDF eksploatuje 56 reaktorów o mocy ponad 64 GW. Dyrektor przypomniał, że 75 proc. polskich firm, które mają dziś doświadczenie w sektorze jądrowym,  zdobyło je współpracując z przemysłem francuskim. Dodatkowo EDF ma unikatowe doświadczenie w zarządzania ryzyk projektów budowy elektrowni jądrowych, tak by możliwie zmniejszyć koszt ich finansowania. Niższe koszty finansowania oznaczają niższe koszty produkcji, a zatem i niższe ceny energii dla odbiorców.

Thierry Deschaux dodał, że oferta EDF została uzupełniona o projekt SMR o mocy 340 MW. W tej sprawie EDF podjął współpracę z Respect Energy w Polsce.

 

Konferencję zainaugurowała sesja zatytułowana „Energetyka jądrowa w świetle nowego PEP 2040”.

Michał Wierzchowski, dyrektor Pionu Rozwoju Biznesu w spółce  Polskie Elektrownie Jądrowe, która odpowiada m.in. za proces inwestycyjny elektrowni jądrowej na Pomorzu , mówił o zaawansowaniu  prac. – Czekamy na decyzję środowiskową i mamy nadzieję, że wkrótce zostanie wydana, co ważne  zakończyliśmy konsultacje transgraniczne z działem przedstawicieli m.in. Austrii, Niemiec i Danii, które nie są zwolennikami energetyki jądrowej – mówił.  Złożyliśmy także  wniosek o wydanie decyzji lokalizacyjnej przez Wojewodę Pomorskiego, mamy również ogólną decyzję Prezesa PAA w zakresie bezpieczeństwa.

Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe finalizuje obecnie negocjacje  na temat projektowania z firmami – Westinghouse i Bechtel – dodaje dyrektor Wierzchowski.

Jego zdaniem „w najbliższych miesiącach kluczowy  będzie proces pozwoleniowy,; a także zapewnienie local content, czyli udziału polskich przedsiębiorstw w całej inwestycji.  – Dlatego chcemy mieć jasną strategię w tym zakresie i wspólnie Ministerstwem Klimatu i Środowiska opracować szczegółowy plan. Poza tym budujemy firmę, która będzie wehikułem inwestycyjnym – dodał.

Dyrektor Wierzchowski przypomniał, że budowa elektrowni jądrowej to wielkie przedsięwzięcie, a na palcu budowy jednocześnie będzie kilkanaście tysięcy ludzi. Dlatego tak ważne jest kształcenie i przygotowanie kadr, w tym celu spółka Polskie Elektrownie Jądrowe do tej pory  nawiązała współpracę z kluczowymi uczelniami w kraju. Ale nie chodzi tylko o inżynierów jądrowych,  potrzebni będą różni specjaliści i eksperci.

W czasie sesji Dyrektor Generalny Przedstawicielstwa EDF w Polsce wskazał na znaczenie elektrowni jądrowych w produkcji bezemisyjnej energii. I przypomniał, że w 2020 roku zapewniły 42 proc. takiej właśnie energii w Unii Europejskiej. Uważa, że trzeba przedłużyć żywotność elektrowni istniejących i podjąć decyzję o budowie nowych, które zastąpią te wygaszane za 20-30 lat. – Ze względu na wojnę w Ukrainie i kryzys energetyczny rola energetyki jądrowej w Europie  wzrosła w kontekście bezpieczeństwa i niezależności dostaw – mówił dyrektor Thierry Deschaux

Nie tylko Francja ma plany budowy co najmniej 6 nowych reaktorów, ale także Czechy Słowacja, Słowenia, Finlandia, Szwecja, zatem w ciągu dwóch lat zmieniło się postrzeganie energetyki jądrowej. Zdaniem dyrektora Deschaux by szybko dekarbonizować mix energetyczny w Polsce trzeba zastąpić duże elektrownie węglowe – szczególnie Bełchatów i Turów.  – Dlatego proponujemy EPR o mocy 1650 MW mocy, ale jest cały sektor przemysłowy, a także ciepłownictwo, który też musi się dekarbonizować i temu służyć będą SMR-y – dodał.

SMR są potrzebne Polsce tak samo jak duże  elektrownie jądrowe i są one dla siebie komplementarnymi produktami, mogą być potencjalnym rozwiązaniem dla elektroenergetyki i ciepłownictwa, gdyż w Polsce nadal ok.70 proc. ciepła wytwarzane jest w oparciu o węgiel. Prezes GE Hitachi Polska wskazała, że SMR w technologii GEH BWRX 300 ma możliwość produkowania zarówno energii jak i ciepła. – Nasz SMR ma moc 300 MW elektrycznych i 850 MW mocy cieplnej., to zatem idealne rozwiązanie dla miksu”.  Wskazała również na inne zalety reaktorów modułowych, jak choćby fakt, że mogą powstawać bezpośrednio w pobliżu miast, wymagają mniej terenu niż elektrownie wielkoskalowe, mogą być realizowane w miarę szybko i przy niższych kosztach,a jeśli będą budowane z  możliwością wykorzystania istniejącej sieci przesyłowych, to przełoży się na niższe ceny energii i ciepła. – SMR-y będą bardzo dobrym uzupełnieniem dla OZE, z uwagi na ich szybką reakcję na zmniejszenie lub zwiększenie zapotrzebowania na energię , czyli możliwość regulowania produkcją adekwatnie do potrzeb.

Firma GE Hitachi podjęła współpracę ze spółką Synthos, który wspólnie z  z Orlenem utworzył  spółkę  Orlen Synthos Green Energy (OSGE)  odpowiedzialną za wdrożenie projektu budowy całej floty reaktorów modułowych BWRX 300 w Polsce. Zdaniem Dagmary Peret przez dekady nie było tak dużego zainteresowania technologią jądrową, jakie jest obecnie, a szczególnie w zakresie modułowych reaktorów. – Faktycznie ostatnie 2 lata to radykalna zmiana – dodała. Zainteresowanie małymi reaktorami jądrowymi obserwujemy w Polsce ale i w regionie m.innymi Rumunię, Bułgarię, Litwę, Czechy. Obecnie w Kanadzie trwa budowa BWRX 300 i ten proces jest już mocno zaawansowany, a tamtejszy inwestor Ontario Power Generation ogłosił, iż zdecydował się na budowy kolejnych bloków BWRX300 , które mają się odbywać kolejno co dwa lata od wybudowania pierwszego reaktora. Podkreślała również znaczenie „budowy kompetencji jądrowych” – W każdym regionie, gdzie jesteśmy obecni rozwijamy swoje kompetencje implementując wiedzę i doświadczenie z naszego nuklearnego  centrum  w Wilmington w US Północna Karolina. Utworzyliśmy oddział w Polsce z siedzibą w Warszawie, i tu intensywnie pracujemy nad zatrudnieniem grupy  ekspertów, mamy ambitne plany by w przyszłym roku była to już grupa około 100 osób, włączając w ten zespół inżynierów i innych expertów  z naszego istniejącego już polskiego centrum kompetencji GE Vernova.

Prezes Świętokrzyskiej Grupy Przemysłowej Industria Szczepan Ruman przekonywał w czasie sesji, że reaktory modułowe to nie tylko element realizacji PEP 2040, ale także szansa na rozwój regionalny i lokalny. – Elektrownie duże czy małe nie powinny być postrzegane z punktu widzenia OZE – mówił.  – Nasz reaktor modułowy może dostarczyć około 150-200 tys. GWh w całym cyklu życia, zatem jeżeli w tym czasie wyprodukuje tylko połowę możliwej energii, dostosowując się do cyklu działania OZE, to koszty jednostkowe w SMR będą wyższe.

Zatem – zdaniem prezesa Rumana –  należy maksymalizować ilość produkowanej energii z elektrowni atomowej, by zminimalizować jej koszt.

Prezes Industrii uważa, że skoro SMR firmy RollsRoys, z którą nawiązał współpracę, ma największą moc ze wszystkich obecnie oferowanych SMRów, czyli 470 MW, „to finalnie powinno przekładać się na niższy koszt produkcji 1 MWh”. – Nasza umowa z partnerem zakłada, że wspieramy go, by znalazł przynajmniej miejsce na 10 jednostek SMR, zaś RollsRoys nas wspiera w budowie Centrum Badawczo-Rozwojowego – mówił Szczepan Ruman. – To szczególnie istotne, gdyż wydaje się, że w przyszłości wyzwaniem w programie jądrowym i wąskim gardłem będzie zapewnienie kadr.

Pełnomocnik Zarządu PSE ds. integracji atomu z KSE Robert Paprocki zapewniał w czasie konferencji „Nucelarconference.pl”, że elektrownie jądrowe z punktu widzenia systemu są przyjazne. – To klasyczne źródło, w takim sensie, że pracują w nim tradycyjne generatory synchroniczne, dostarczające oprócz energii elektrycznej czynnej także moc bierną, moc zwarciową i inercję  w przeciwieństwie do innych coraz częściej ostatnio przyłączanych źródeł połączonych z systemem przez układy energoelektroniczne – mówił. – Kwestia budowy przyłącza jest kluczowa dla wyprowadzenia energii z elektrowni jądrowych, a wyzwania są związane z tym, że im większa moc elektrowni, tym więcej linii trzeba zbudować. Jednakże jest to niezależne od zastosowanej technologii a ponieważ w kraju funkcjonują już trzy elektrownie węglowe o mocy powyżej 3 GW to przyłączenie elektrowni jądrowej o mocy ponad 3 GW  jest dla nas wykonalne – dodał.

I podał przykład, że  elektrownia węglowa  Bełchatów ma ponad 5 GW mocy. Ponadto – w opinii dyrektora Paprockiego – „to mit, że polski system jest za mały aby móc do niego przyłączyć duże elektrownie jądrowe”, a to dlatego, że polski system jest połączony synchronicznie z całą kontynentalną częścią Europy od Portugalii po Ukrainę i Grecję, w którym to obszarze pracują dziesiątki elektrowni jądrowych.  A ich specyfika to kwestie bezpieczeństwa jądrowego i fakt że po wyłączeniu nadal generują ciepło, które trzeba odpowiednio odprowadzić.

Dyrektor Paprocki odpowiadając na pytanie o linie prądu stałego z północy na południe KSE przypomniał, że w tej części  Pomorza będą do przyłączenia jeszcze inne źródła – Morskie Farmy Wiatrowe o mocy na początek 11 GW a być może nawet 18 GW i to będzie także wyzwanie PSE. – Bez linii prądu stałego nie uda się efektywnie wyprowadzić tej energii – dodał.

Dyrektor Departamentu Energii Jądrowej w Ministerstwie Klimatu i Środowiska Paweł Pytlarczyk  mówił w czasie sesji inauguracyjnej, że  dokument Polityka Energetyczna Polski 2040 po konsultacjach, do których trafił w czerwcu, teraz jest uzupełniany. – Do końca tego roku powinien być gotowy – dodał.

Dyrektor Pytlarczyk mówił również, że w Międzynarodowej Agencji Atomowej trwają prace nad zaleceniami dla technologii SMR, ale nie ma na razie powodów do zmiany przepisów. – Dopiero być może gdy reaktory modułowe będą na etapie licencjonowania pierwszych projektów, takie zmiany nastąpią – dodał.

 

Pozyskiwanie kadr i współpraca uczelni z biznesem

Zapewnienie zaplecza naukowego i odpowiednio wykwalifikowanych kadr, nie tylko w zakresie energetyki jądrowej ale w różnych dziedzinach, to także wyzwanie w realizacji polskiego programu jądrowego.

Dyskutowali o nim uczestnicy panelu pt. Pozyskiwanie kadr i współpraca uczelni z biznesem”, zgodnie przyznając, że potrzebna jest koordynacja kształcenia na poziomie rządowym.

Gościem specjalnym panelu była Karen Daifuku z I2EN International Institute of Nuclear Energy, która mówiła, że we Francji  energetyka jądrowa zapewnia bezpośrednio 250 tysięcy miejsc pracy, ale w związku z budową nowych reaktorów przewidywany jest dalszy wzrost zatrudnienia – o 25 proc. do 2030 roku, – To oznacza zapotrzebowanie na 6-10 tys. nowych pracowników rocznie i aby to osiągnąć, rząd francuski wprowadził programy pozwalające uczelniom i branży zwiększyć tempo przygotowań – stwierdziła Karen Daifuku.  I dodała, że jedną z istotnych kwestii jest przekonanie młodych ludzi, że sektor jądrowy jako miejsce pracy jest dla nich atrakcyjny.  Jej zdaniem trzeba zwiększać możliwość prowadzenia praktyk i staży, które będą prowadzić do stałego zatrudnienia.

Karen Daifuku zauważyła, że są na przykład problemy w przyciąganiu osób z poszczególnych zawodów, np. spawaczy, i na nich powinny skupić się programy szkoleń. Ale jednocześnie wskazała, że „osoby już zatrudnione w elektrowniach czy przy ich budowie mają zdobyte bardzo przydatne kwalifikacje w sektorze jądrowym i po przekwalifikowaniu mogłyby w nim pracować.

Kierownik Projektu w Programie SMR Świętokrzyskiej Grupy Przemysłowej Industria Weronika Zapaśnik uważa, że jest ogromny potencjał w polskiej edukacji. –  Obserwujemy to, co się dzieje i widać, ze kształcenie energetyków jądrowych rozwija się np. na politechnice poznańskiej, wrocławskiej są studia magisterskie – mówiła w czasie panelu. – Chcemy w tym wziąć czynny udział w tym procesie. Zaczynamy od zbadania realnych potrzeb i zamierzamy zbudować swoją koncepcję w dialogu z uczelniami.

Weronika Zapaśnik wskazała, że w naszym kraju są inżynierowie, którzy realizowali projekt w Olkiluoto i Flamanville, a także firma RollsRoys, która jest partnerem Industrii przy projekcie SMR ma własne doświadczenia w zakresie szkolenia kadr.  – Nie ma sensu by każda uczelnia samodzielnie organizowała programy edukacji na potrzeby programu jądrowego, powinny one być skoordynowane i spójne w skali kraju – mówiła przedstawicielka Industrii.

Dyrektor w Narodowym Centrum Badań Jądrowych prof. Krzysztof Kurek przyznał, że „ma kłopot w utrzymaniu dobrych fachowców. – Od 10 lat odbudowujemy kompetencje, które utraciliśmy po zamknięciu Żarnowca w latach 90. ubiegłego wieku – stwierdził.

– Prezes Państwowej Agencji Atomistyki Andrzej Głowacki mówił, ze zatrudnia 140 osób w tym 50 osób – tylko na potrzeby budowy pierwszej elektrowni. – W sumie potrzebnych będzie 110 osób do nadzoru do budowy elektrowni na Pomorzu oraz 50-60 osób do nadzoru nad projektami SMR i tyle samo nad projektem PGE PAK i KHNP – stwierdził Andrzej Głowacki. – Część niezbędnych analiz będzie wykonywać Państwowa Agencja Atomistyki, ale część także eksperci (organizacje wsparcia) i im będziemy te prace zlecać – dodał.  Potencjał wsparcia techniczno – eksperckiego jest duży.
Państwowa Agencja Atomistyki zatrudnia zarówno pracowników, absolwentów, którzy chcą związać swoją karierę z branżą energetyki jądrowej jak i osoby z doświadczeniem z różnych zagranicznych budów. Jesteśmy w stanie konkurować z podmiotami prywatnymi – dodał Prezes Głowacki.

Prof. Adam Kisiel, Pełnomocnik Rektora PW ds. energetyki jądrowej, Pracownik naukowy Wydziału Fizyki zapewnił, że każda uczelnia zainteresowana jest współpracą z sektorem jądrowym.  – Zapewniamy elastyczny sposób studiów na przykład  na tradycyjnych kierunkach uzupełniające zajęcia z zakresu energetyki jądrowej, by także absolwenci innych wydziałów byli przygotowani do tej pracy – stwierdził profesor.

Arkadiusz Koper z Uczelni Łazarskiego w Warszawie mówił o uruchomieniu nowego kierunku – zarządzania w energetyce jądrowej, przygotowania, realizacji i eksploatacji elektrowni. – Już działa podobny kierunek w zakresie zarządzania OZE  – mówił ekspert. – Na studentach robi ogromne wrażenie local content, skoro mówimy o 40-50 procentach z projektów wartych w  sumie pół biliona złotych – dodał.

Prof. UW Agnieszka Korgul mówiła, że Uniwersytet Warszawski ma wspólny kierunek energetyki jądrowej, ale także na innych wydziałach kształci kadry na potrzeby energetyki.  – Możemy dokształcać osoby, które z energetyki konwencjonalnej mogą uzyskać wiedzę – dodała. I zapewniła, że uczelnia kładzie nacisk na aspekt praktyczny, dlatego nawiązała współpracę z PGE i Orlenem.

Paweł Gajda z Wydziału Energetyki i Paliw AGH w Krakowie uważa, ze udało się zachować ciągłość kształcenia, ale obecnie „trudno znaleźć studentów, by zostali na uczelni i chcieli kontynuować karierę, tak by za 10 lat kształcić studentów, gdyż uczelnie nie są konkurencyjne pod względem finansowym. Zdaniem Pawła Gajdy będziemy potrzebować specjalistów z wielu różnych dziedzin, dlatego też potrzebny program interdyscyplinarny. – Ważne jest stworzenie spójnego systemu kształcenia, kadr i muszą się znaleźć w nim wszyscy interesariusze – stwierdził ekspert AGH. – Mamy podwaliny. Ważny element to koordynacja i współpraca z przemysłem.

 

Finansowanie rozwoju energetyki jądrowej 

Optymalny model finansowania budowy energetyki jądrowej w Polsce, szczególnie tej wielkoskalowej będzie mieć kluczowe znaczenia dla całego jej rozwoju.

O tym, jak zorganizować kapitał na budowę elektrowni atomowych, dyskutowali uczestnicy panelu pt. Finansowanie rozwoju energetyki jądrowej” w czasie konferencji  „Atom dla Polski”. Wszyscy uznali, ze bardzo ważną rolę w tej kwestii będzie mieć Skarb Państwa.

Budowa elektrowni atomowych wiąże się z gigantycznymi kosztami i chodzi nie tylko o zaciągnięte kredyty ale o ich wieloletnią spłatę. Dr Waldemar Kozioł z Wydziału Zarządzania UW wskazał, że przed ubiegłorocznym kryzysem energetycznym zakładano, że nakłady na energetykę jądrową w skali globalnej sięgać będą kwoty ok. 500 mld dol. rocznie w latach 30. – Ale teraz wiadomo, że następuje renesans i rośnie zapotrzebowanie na inwestycje i ich wartość szacuje się już na 100 mld dolarów rocznie, o czym informuje Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej – mówił ekspert. – Natomiast w Polsce do 2050 roku przy założeniu, ze powstaną reaktory o mocy12- 13 GW, to wydatki sięgną 70 mld dol. i to bez uwzględnienia kosztów obsługi długu – dodał Waldemar Kozioł.

Dr Bożena Horbaczewska z SGH zwracała uwagę, że model finansowy to część modelu biznesowego, zatem powinniśmy patrzeć na problem szerzej nie tylko w kontekście, skąd wziąć pieniądze, ale także  jak zapewnić przychody, by spłacić dług i pokryć koszty finansowe. Dodała, że wraz ze zmianą udziału kapitału własnego i zewnętrznego zmienia się poziom ryzyka, albo wyższe ryzyko i wyższe koszty finansowania albo odwrotnie. – Największe ryzyko bierze na siebie zawsze właściciel czyli inwestor elektrowni – stwierdziła dr Horbaczewska..

Dyrektor Biura Branży Energetycznej i Technologii w BGK Jacek Bogucki zapewniał, że finansowanie nisko i bezemisyjnych inwestycji wpisuje się w strategię biznesową banku. Bank Gospodarstwa Krajowego, który jest czwartym największym bankiem rozwojowym w Unii Europejskiej, jest zainteresowany finansowaniem budowy elektrowni atomowych, zwłaszcza ze względu na local financial content. – To ważny element inwestycji, gdyż uwiarygadnia projekt w oczach zagranicznych inwestorów oraz instytucji finansowych. Ponadto obniżałby koszty finansowania z uwagi na fakt, że część wydatków ponoszona będzie w polskich złotych – mówił dyrektor Bogucki.

Wskazał także na ryzyka w realizacji inwestycji, uznając za kluczowe te związane z samą budową, jak przekroczenie budżetu i harmonogramu. Przypominał, że takie sytuacje miały miejsce zarówno w USA, jak i w Europie. – Skoro mówimy o wydatkach na poziomie co najmniej 4,5 – 5 mln euro na 1 MW mocy, to są istotne koszty, więc harmonogram inwestycji staje się głównym wyzwaniem – dodał dyrektor Bogucki.

Wskazał także na ryzyko związane z wolumenem sprzedaży wyprodukowanej energii elektrycznej oraz ryzykiem ceny energii elektrycznej. Wprowadzenie mechanizmu gwarantującego odbiór wyprodukowanej energii elektrycznej oraz cenę byłoby korzystne z punktu widzenia ryzyka inwestora oraz w efekcie niskiej, końcowej ceny dla konsumentów.

Według dyrektora Boguckiego model kontraktu różnicowego jako zabezpieczenia finansowania jest bardziej korzystny dla energetyki wiatrowej i PV. Dla atomu natomiast lepszą propozycją byłby model podobny do tego zastosowanego w Wielkiej Brytanii, ze względu na mocny udział państwa. – Wówczas bowiem spada ryzyko inwestora – mówił przedstawiciel BGK. – Inwestor bowiem współdzieli z państwem ryzyko i obie strony zainteresowane są szybką realizacją. Jednocześnie inwestor w trakcie budowy jest już nagradzany. Taki model pozwoli istotnie obniżyć koszt kapitału inwestora, a i energia byłaby tańsza, zatem skorzystają na tym także konsumenci – dodał Jacek Bogucki.

Dyrektor Generalny Przedstawicielstwa EDF w Polsce Thierry Deschaux mówił, że latach 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku inwestycje we Francji były finansowane głównie przez sam koncern, częściowo ze środków własnych i częściowo pożyczek ale bez pomocy rządu. –  W przypadku fińskiej elektrowni w Olkiluoto model biznesowy przypominał rodzaj spółdzielni, utworzonej przez późniejszych użytkowników i z gwarancjami rządu. Natomiast w Wielkiej  Brytanii inwestycja w Hinkley Point C, jest realizowana we współpracy z rządem i w oparciu o długoterminowy kontrakt różnicowy. W kosztach wytwarzania energii przez elektrownię  Hinkley Point C, 17 proc. stanowią koszty jej budowy, a 70 proc. to koszty obsługi finansowania – dodał Thierry Deschaux. W przypadku najnowszego projektu EDF w Wielkiej Brytanii – elektrowni Sizewell C – zastosowany został model RAB, który zakłada częściowe finansowanie budowy przez odbiorców energii, co pozwala ograniczyć koszty finansowania dłużnego inwestycji, a więc i w przyszłości cenę energii.

Szef  Przedstawicielstwa EDF w Polsce uważa, że „najważniejsze jest to, aby bezpieczeństwo jądrowe traktowano jako priorytet, zatem technologia musi być zatwierdzona i sprawdzona. – Organizując finansowanie, trzeba myśleć o fazie eksploatacyjnej elektrowni, jako firma możemy zaoferować wsparcie operatorowi nawet na 60 lat czyli na cały cykl istnienia elektrowni – dodał.

Dyrektor Departamentu Klienta Strategicznego – Przemysł Ciężki i Wydobywczy w PKO BP Artur Kucia przekonywał, że „im więcej będzie rozpoznanych ryzyk w procesie inwestycji i eksploatacji elektrowni, tym tańsze będzie finansowanie i niższy koszt całej inwestycji”. – Może być tak, że inwestycja jest dobrze zaprojektowana i wykonana, ale ryzyko związane z wybranym modelem  biznesowym  zmaterializuje się i okaże się, że źle zostało zorganizowane finansowanie – stwierdził dyrektor Kucia. W jego opinii, konieczna jest przy tym rzetelna  ocena kosztów i przychodów, które nie tylko mają dać najlepszą cenę energii dla odbiorcy końcowego, ale również wygenerować wolne środki na spłatę kredytów zaciągniętych na budowę.

Dyrektor Artur Kucia  wskazał na ryzyko związane z dostępnością kadry, a także z popytem na materiały,  bo do roku 2035-2040 Polska będzie wielkim placem budowy w energetyce – poza elektrowniami atomowymi realizowane są projekty energetyki wiatrowej na ladzie i morzu, a do tego realizowane będą inwestycje kolejowe i CPK oraz potężny program zbrojeniowy.  – To oznacza gigantyczny popyt na stal i cement – mówił.  – I może okazać się, że problemem będzie zorganizowanie zaopatrzenia i pokrycie zapotrzebowania, powstaje pytanie skąd weźmiemy stal i ten beton. W kontekście odbudowy Ukrainy i dekarbonizacji Europy możliwy jest znaczący wzrost popytu przy redukowanych mocach ze strony podaży.

Adam Juszczak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego mówił w czasie panelu o finansowaniu małych reaktorów atomowych (SMR) i raporcie, jaki przygotowali eksperci PIE. – Tego tak zwanego małego atomu wypatrujmy z pewna ostrożnością, nie wiadomo jak rynek się zachowa w przypadku komplikacji przy tych inwestycjach – dodał.

Wiceprezes NFOŚiGW Artur Michalski stwierdził, że fundusz jest bardziej zainteresowany finansowaniem małych reaktorów, które mogą być istotne na przykład dla dekarbonizacji ciepłownictwa, a nie elektrowni wielkoskalowych. – Jesteśmy największym funduszem finansującym energetykę i inwestycje ekologiczne i właśnie ten efekt ekologiczny jest kluczowy, a elektrownie atomowe do takich inwestycji należą – dodał Artur Michalski.

 

Budowa infrastruktury

Zapewnienie odpowiedniej infrastruktury komunikacyjnej i zaplecza logistycznego to podstawowe elementy sprawnej budowy elektrowni jądrowych, przy czym w Polsce będzie to dodatkowa korzyść poprzez zaangażowanie i udział krajowych przedsiębiorców.

Chief Nuclear Officer spółki Polskie Elektrownie Jądrowe Philippe Bordarier wymienił w czasie panelu podstawowe inwestycje infrastrukturalne, które towarzyszą budowie elektrowni jądrowej na Pomorzu i których realizacja jest we współpracy z takimi podmiotami jak: GDDKiA, PKP PLK czy Urząd Morski w Gdyni – potrzebna jest droga dojazdowa, linia kolejowa i konstrukcja morska – mówił. – Planujemy budowę trzech reaktorów, zatem w szczycie prac będą tam tysiące ludzi, którzy muszą dotrzeć na plac budowy na czas. Na miejsce dostarczane będą dziesiątki tysięcy elementów, niektóre  będą większe nawet od auli uniwersyteckiej. Wszystko zatem wymaga bardzo dobrej organizacji, koordynacji między odpowiedzialnymi podmiotami i odpowiedniej infrastruktury towarzyszącej.

Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe będzie odpowiadać za współpracę z firmami zaangażowanymi w budowę elektrowni, więc szczególnego znaczenia nabiera ustalenie i przestrzeganie harmonogramu dostaw sprzętu i komponentów. – Będziemy budować siódmy, ósmy i dziewiąty reaktor AP 1000 na świecie, więc czerpiemy z doświadczeń innych krajów i projektów – zapewniał Philippe Bordarier – Chief Nuclear Officer  w Polskich Elektrowniach Jądrowych. Mówił również, że w projekcie na Pomorzu będą niejako dwie płaszczyzny prac – lokalna i krajowa. – Sam reaktor to konstrukcja modułowa, budujemy części z wyprzedzeniem a następnie dostarczamy na plac budowy – dodał.

Dyrektor Biura Spraw Międzynarodowych w ARP S.A. Alice Neffe uważa, że realizacja projektów jądrowych w Polsce wymaga współpracy międzynarodowej w celu rozwijania technologii oraz zakresie infrastruktury. –  W wielu krajach UE funkcjonują elektrownie jądrowe, u nas to jest nowość, ale możemy skorzystać z doświadczeń innych, zwłaszcza musimy uczyć się na ich błędach. Zarówno dostawcy technologii jak i my jako odbiorcy możemy się wiele nauczyć – dodała dyrektor Neffe.

Jej zdaniem polskie firmy mają szansę stać się także dostawcami usług dla projektów jądrowych realizowanych w państwach naszej części Europy. W przypadku polskiego programu jądrowego i budowy dużych elektrowni udział w pracach polskich firm na poziomie 40 proc. jest realny.  – Absolutne minimum to usługi budowlane, zorganizowanie zaplecza dla pracowników czy budowa dróg dojazdowych – mówiła przedstawicielka ARP. – Ale nie tylko. Nasze rodzime spółki już są aktywne w podobnych projektach międzynarodowych. Ponadto, mamy dobrych inżynierów z doświadczeniem w projektach w innych krajach, którzy mogą również wziąć udział w rozwijaniu nowych technologii jądrowych. To że do tej pory nie budowaliśmy u siebie elektrowni atomowych, to nie znaczy, że nie mamy doświadczenia.

Według dyrektor Neffe przed przemysłem polskim stoją duże wyzwania w kontekście energetyki jądrowej, a prace trzeba rozpocząć teraz. – Wąskie gardła będą na poziomie kadr, gdy projekty się nawarstwią, może zabraknąć rąk do pracy – dodała.

Dyrektor Generalny Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska Bogdan Pilch wskazał, że po katastrofie w Fukushimie zostały znacząco wzmocnione regulacje związane z bezpieczeństwem  i ochroną reaktorów, dlatego w tym kontekście zmieniły się i wymogi techniczne, co przekłada się na wykonawców. – Trzeba wspomagać polskie firmy, by były przygotowane do pracy przy tych inwestycjach, ale u nas brakuje przede wszystkim decyzji ze strony rządu i pewności, że te projekty zostaną zrealizowane. Dopóki nie będzie jasnego modelu finansowania, to będzie wielu wątpiących – mówił dyrektor Izby.

Zdaniem radcy prawnego Andrzeja Sidło z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, choć przy budowie elektrowni atomowych jest wiele wyzwań, to mamy większość krajowych regulacji w tym zakresie. – W tym roku nastąpiła nowelizacja Prawa Atomowego, by usprawnić samą inwestycję, co może przyśpieszyć prace o 12-18 miesięcy bez uszczerbku dla jakości prac – dodał.

Prof. Waldemar Kamrat z Politechniki Gdańskiej uważa, że rozwój elektrowni jądrowych wymaga kompleksowego podejścia i obejmuje cztery podstawowe pojęcia: energia, ekologia, ekonomia i edukacja. – Nakłady na początek będą duże, ale potem nie będziemy mieć problemu z podatkiem od emisji – mówił ekspert. – Elektrownie atomowe są Polsce potrzebne ze względów energetycznych, a także konieczności odejścia od paliw kopalnych. Obawiam się jednak, że jednym z głównych wyzwań pozostaje edukacja – mówił prof. Kamrat.

 

 

FOTORELACJA
FOT. MARIUSZ SMOLEWSKI